Data wydania: 25.03.2009 r. Przegląd prasy

TEMAT DNIA  

Dziś trafia na rynek książka IPN z raportami i nazwiskami donosicieli inwigilujących ks. Popiełuszkę  

Dziennik: Sieć donosicieli SB wokół ks. Popiełuszki  

Na dwa lata przed zamordowaniem ks. Jerzego Popiełuszki służby specjalne PRL otoczyły kapłana siecią tajnych współpracowników, wśród których było kilka osób duchownych i świeckich - podaje Dziennik. Ich personalia oraz treść donosów ujawnia IPN w obszernej publikacji, która dziś trafia do księgarń.

"Jednym z najaktywniejszych agentów donoszących na ks. Jerzego był ks. Michał Czajkowski zarejestrowany jako TW „Jankowski” - ujawnia Bogumił Łoziński. "„To mitoman” – opisywał kapelana „Solidarności”. I starał się skłócić go z kardynałem Glempem, o czym opowiadał płk. Adamowi Pietruszce z MSW. Gdy w 2006 r. media ujawniły współpracę ks. Czajkowskiego z SB, zaprzeczał, że donosił na ks. Popiełuszkę" - czytamy.

powrót do spisu treści

Dziennik: Sieć agentów wokół ks. Popiełuszki [Duchowni: TW Jankowski, TW Kustosz, TW Poeta]  

Nazwiska agentów i treść donosów znajdują się w najnowszej książce Instytutu Pamięci Narodowej pt. „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, 1982-1984”. Praca powstała pod kierunkiem Jolanty Mysiakowskiej z pionu archiwalnego IPN, dziś trafia do czytelników. SB zainteresowała się ks. Jerzym w lutym 1982 r., we wrześniu założyła mu osobną sprawę rozpracowania operacyjnego pod kryptonimem Popiel. Dla uzyskania informacji o kapłanie otoczono go siecią kilku agentów duchownych i świeckich. – Uzyskana od nich bardzo szczegółowa wiedza była wykorzystywana do inwigilacji i szykan wobec kapłana – wyjaśnia dr Jan Żaryn, autor obszernego wstępu do książki. Informacje te były też wykorzystane do przygotowania operacji, która zakończyła się zamordowaniem kapłana 19 października 1984 r.

Najaktywniejszy agent inwigilujący kapłana to Tadeusz Stachnik, TW o pseudonimie m.in. Miecz, Tarcza – wynika z analizy zawartych w książce 130 dokumentów wytworzonych przez SB i Urząd ds. Wyznań. "Donosy Stachnika były niezwykle cenne dla SB, bowiem był on jednym z najbliższych współpracowników ks. Jerzego. Przekazywane przez niego informacje były bardzo szczegółowe, dotyczyły np. rozkładu dnia księdza czy osób, z którymi się spotykał - czytamy. - Stachnik współpracował z SB od 1978 r. Ten ekonomista, działacz Konfederacji Polski Niepodległej i pracownik NSZZ „Solidarność”, nie przestał donosić nawet po zamordowaniu kapłana. Dziś już nie żyje. Z napisu na grobie na Cmentarzu Wolskim w Warszawie wynika, że „zginął tragicznie” w lutym 1992 r., miał 65 lat".

Jak podaje Dziennik, wśród agentów donoszących na ks. Jerzego większość stanowili inni duchowni. "Do najaktywniejszych należał ks. Michał Czajkowski, TW ps. Jankowski, zarejestrowany jako tajny współpracownik od 1956 r. do 1984 r. Gdy SB zaczęła rozpracowywać ks. Jerzego, TW Jankowski został specjalnie oddelegowany do inwigilacji kapłana. (...) O ile donosy Stachnika miały charakter techniczno-personalny, o tyle ks. Czajkowski formułował opinie o swojej ofierze, np.: „Jestem zdania, iż ks. Popiełuszko to typ mitomana widzącego więcej w wyobraźni niż w rzeczywistości. Jego konspiracja dowartościowuje jakiś manieryzm, który zawsze reprezentował”. Donosił również o sprawach, od których mogło zależeć życie kapłana: „Chronić się przed aresztowaniem ma on zawsze podczas nabożeństwa w zamówionej ze szpitala na Banacha karetce pogotowia, stojącej obok kościoła. W przypadku próby aresztowania jego, ucieka on do karetki i będzie obłożnie chory, bezpieczny w klinice”. Ks. Czajkowski był też wykorzystywany przez SB do konkretnych działań operacyjnych, m.in. skłócenia ks. Popiełuszki z jego przełożonym prymasem Józefem Glempem. (...) Nie dziwi więc zadanie, jakie otrzymał ks. Czajkowski od oficera prowadzącego: „Nadal przekazywać opinie, które będą dyskredytowały ks. Popiełuszkę”. TW Jankowski pozwala sobie też na pochwały pod adresem władz za skutki, jakie przyniosło nękanie ks. Jerzego". Jak czytamy, ks. Czajkowski nie wahał się też informować o metodach walki ks. Jerzego z bezpieką. „27 bm. był u ks. Popiełuszko bp Kraszewski z dziwną misją. Stwierdził, że nie przychodzi jako jego zwierzchnik duchowy, ale brat i przyjaciel. Z tych pozycji prosi go, aby nie głosił kazania w dniu 30 bm., gdy(ż) wtedy zamknie go bezpieka. W tej sytuacji zdecydowano, że kazanie będzie głosił ks. Bogucki, a Popiełuszko weźmie tylko udział w koncelebrze, co też tak wykonano w praktyce”. Gazeta przypomina, że w 2006 r. ks. Czajkowski wydał oświadczenie, w którym napisał: „Nigdy nie donosiłem na (...) księdza Jerzego Popiełuszkę, z którym łączyła mnie współpraca i przyjaźń”. Jednak gdy „Więź” opublikowała raport o jego 24-letniej współpracy z SB, przyznał: „Wina moja jest bezsporna”.

Dziennik pisze też o przyjacielach, którzy donosili na ks. Jerzego. W 1979 r. zarejestrowano jako TW pseudonim Kustosz ks. Andrzeja Przekazińskiego, dyrektora Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, pełniącego tę funkcję do dziś. Choć zainteresowanie ks. Przekazińskim związane było z jego działalnością patriotyczną w muzeum, prowadzący go esbek kpt Roman Dobrzyński szybko zorientował się, że zna on ks. Popiełuszkę, i próbował przez niego wpływać na kapłana. "Ale informacje uzyskiwane od Kustosza nie satysfakcjonowały Dobrzyńskiego. Tajny współpracownik tłumaczył mu bowiem, że ks. Popiełuszko nierobi nic, „co mogłoby szkodzić władzy, a organizowane przez niego msze dają upust niezadowoleniom społecznym”. Fiaskiem zakończyło się też wykorzystanie ks. Przekazińskiego do neutralizacji ks. Jerzego". "Ten człowiek z SB mnie nachodził, takie były czasy, że musiałem z nim rozmawiać, ale nigdy niczego nie podpisałem. W swoim sumieniu jestem czysty” – mówi dziś ks. Przekaziński.

W tym samym czasie co ks. Popiełuszko w kościele św. Stanisława Kostki pracował jako wikary ks. Jerzy Czarnota. Według akt SB od 1964 r. do co najmniej 1988 r. był tajnym współpracownikiem o pseudonimach Roland i Poeta. Akta jego sprawy zostały zniszczone w 1990 r. "Jak ustaliliśmy, obecnie ks. Czarnota jest kapłanem diecezji łowickiej. Gdy sprawa jego współpracy z SB została w ubiegłym roku ujawniona przez media, został przez władze diecezji zwolniony z kierowania jednym z wydziałów kurii, stracił też funkcję proboszcza dużej parafii w Żyrardowie i został przeniesiony do parafii wiejskiej" - podaje Dziennik.

„Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984” jest pierwszym tomem z cyklu. Zawiera dokumenty do czasu pogrzebu kapłana – 3 listopada 1984 r. Teraz IPN pracuje nad dokumentami, które obejmują kolejne lata.

powrót do spisu treści

Rzeczpospolita: Esbeckie gry wokół księdza Jerzego Popiełuszki [SB zarejestrowała jako osobowe źródła informacji biskupów Romaniuka i Orszulika]  

W nowej książce IPN są nieznane dotąd donosy dwóch TW na kapelana „Solidarności”. Historycy ujawniają też, że słynny kontakt operacyjny „Libella” vel „Delegat” to ks. Henryk Jankowski. Tom dokumentów, który IPN zaprezentuje dziś, ukazuje atmosferę narastającego napięcia wokół ks. Popiełuszki, czego finałem było porwanie i morderstwo kapłana 19 października 1984 r.

"Wśród materiałów największe emocje wzbudzają zapewne nieznane wcześniej raporty dwóch TW donoszących na ks. Jerzego. Dokumenty ułożono chronologicznie. Pierwszy z 22 lutego 1982 r. to relacja TW „Tarcza” ze spotkania z ks. Jerzym. Jednym z ostatnich jest szyfrogram dyrektora Departamentu IV MSW generała brygady Zenona Płatka zapowiadający spotkanie 25 września 1984 r., by w gronie „fachowców” opracować „plan konkretnych przedsięwzięć”, który miał przerwać „wrogą działalność” kilku księży. Na pierwszym miejscu wymieniony jest w nim ks. Popiełuszko - pisze Ewa Czaczkowska. - W tomie umieszczono też kilka dokumentów z inwigilacji ks. Jerzego. Chodzi o sprawę operacyjnego rozpoznania o kryptonimie „Popiel”, wszczętą kilka miesięcy po tym, jak kapłanem w kwietniu 1982 r. zainteresował się Wydział IV Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej. Akta „Popiela” się nie zachowały. Dokumenty odnaleziono w aktach innych spraw".

Czaczkowska opisuje donosy TW Tarcza i Miecz (wcześniej „Tarnowski” - Tadeusz Stachnik), TW Jankowskiego (ks. Michał Czajkowski) i TW Kustosz (ks. Andrzej Przekaziński). Dr Jan Żaryn jest zdania, że "mmożna dostrzec istotną różnicę między treścią a wydźwiękiem doniesień na temat ks. Jerzego spisanych przez płk. Pietruszkę po rozmowach z ks. Czajkowskim, a zapisanych przez kpt. Romana Dobrzyńskiego po spotkaniach z ks. Przekazińskim. „Doniesienia TW „Jankowskiego” miały wartość operacyjną, ponieważ w odróżnieniu od TW „Kustosza”, a zgodnie z linią interpretacyjną SB – wpisywał on czyny i słowa ks. Jerzego w kategorię „wystąpień politycznych”."

"Autorzy opracowania podają w przypisach biogramy wszystkich osób wymienionych w dokumentach – zarówno związanych z ks. Popiełuszką hierarchów Kościoła, jak i funkcjonariuszy aparatu władzy. Jest w nich wszystko, co na temat tych osób odnaleziono w IPN, niezależnie od tego, czy dotyczy to okresu 1982-1984, do którego odnosi się publikacja, czy innego. Te informacje zapewne wywołają duże poruszenie" - pisze dalej Czaczkowska.

Historycy IPN podają, że SB zarejestrowała jako osobowe źródła informacji biskupów (dziś emerytowanych): Kazimierza Romaniuka, byłego ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, oraz Alojzego Orszulika, byłego biskupa łowickiego.

Ks. Romaniuk według zapisów ewidencyjnych SB został zarejestrowany w 1971 r. jako kandydat na TW, a w lipcu 1984 r. jako kontakt operacyjny (bez pseudonimu). W 1987 r. został wykreślony z ewidencji. W latach 1967-1980 odbył kilkanaście spotkań z funkcjonariuszami Wydziału IV KS MO. „W czasie rozmów miał przekazywać głównie informacje dotyczące funkcjonowania WSD (Wyższego Seminarium Duchownego – red.) w Warszawie” – czytamy w publikacji IPN. W styczniu 2009 r. bp Romaniuk napisał do Jana Żaryna: „Moje kontakty z funkcjonariuszem SB rozpoczęły się w roku 1970 lub 1971, gdy zostałem rektorem Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Pewnego dnia zjawił się w seminarium pan – nie wiem, czy z Urzędu do spraw Wyznań czy z Urzędu Bezpieczeństwa – i oświadczył, że wszystkie seminaria duchowne pozostają w stałym kontakcie z władzami państwowymi poprzez kontakty wydelegowanych do tego urzędników. Właśnie jego wyznaczono do kontaktowania się z naszym seminarium”. Ks. Romaniuk poinformował funkcjonariusza SB, że musi powiadomić o tym prymasa. Prymas Józef Glemp nakazał mu roztropność i relacjonowanie spotkań. „Poleceń ks. prymasa starałem się z całą skrupulatnością przestrzegać” – stwierdził bp Romaniuk. Według niego rozmowy z esbekiem „dotyczyły najczęściej różnych pseudoprzestępstw kleryków – np. ktoś przekroczył nielegalnie w czasie wakacji granicę polsko-czeską, ktoś inny podobno był na tajnym zebraniu KOR (Komitetu Obrony Robotników – red.) itp.”.

Bp Alojzy Orszulik, który od 1962 r. pracował w sekretariacie episkopatu Polski, w latach 1968 – 1993 był kierownikiem biura prasowego, uczestniczył w rozmowach o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między PRL a Stolicą Apostolską oraz w rozmowach Okrągłego Stołu. SB zarejestrowała go w 1977 r. Był kandydatem na TW, a w 1986 r. zmieniono kwalifikację na kontakt operacyjny (bez pseudonimu). W dzienniku rejestracyjnym MSW w listopadzie 1989 r. przy personaliach ks. Orszulika jako kontakt operacyjny (KO) wpisano: „rezygnacja”. „W związku ze zniszczeniem dokumentów nie można ocenić skali podjętej współpracy” – ocenia Jan Żaryn. Przed Kościelną Komisją Historyczną powołaną przez episkopat bp Orszulik tłumaczył, że spotykał się z funkcjonariuszami SB z tytułu pełnionego urzędu, a podczas pobytu za granicą odbywał kurtuazyjne wizyty w placówkach dyplomatycznych PRL.

Według akt SB tajnym współpracownikiem był również nieżyjący już bp Jerzy Dąbrowski, zastępca sekretarza generalnego episkopatu Polski w latach 1982 – 1991. Informację o tym przed kilku laty opublikował tygodnik „Wprost”. Ks. Dąbrowski miał być pozyskany do współpracy w 1962 r. jako TW „Ignacy”. Do 1970 roku prowadzić miał go Departament I MSW, czyli wywiad.

We wstępie do publikacji Jan Żaryn twierdzi, że KO „Libella” vel „Delegat” to ks. Henryk Jankowski. Tego typu sugestie pojawiły się już kilka lat temu (w tekstach opublikowanych w „Rz” przez Piotra Adamowicza i Andrzeja Kaczyńskiego), ale nikt do tej pory nie napisał o tym wprost. "Identyfikacja tego KO jest trudna. Należał do osobowych źródeł informacji, które nie były rejestrowane. A jego materiały zostały „wybrakowane” w 1990 r. Z ustaleń historyków IPN wynika, że KO o tych pseudonimach był prowadzony przez Wydział IV KW MO w Gdańsku co najmniej od grudnia 1980 r. do maja 1982 r. Do tej pory odnaleziono kilkanaście meldunków sporządzonych z rozmów, jakie prowadził z nim zastępca naczelnika Wydziału IV KW MO w Gdańsku Ryszard Berdys" - czytamy. Jak oceniono w publikacji IPN, „wynika z nich, że był uznany za wyjątkowo cennego agenta „wpływu”, wykorzystywanego do rozpracowania NSZZ „Solidarność” i Kościoła hierarchicznego, z racji jego kontaktów bezpośrednich z prymasem Polski (kardynałem Stefanem Wyszyńskim i jego następcą abp. Józefem Glempem) oraz Lechem Wałęsą”.

Według akt SB zarejestrowany jako TW „Paweł” miał być również warszawski duchowny ks. Mieczysław Nowak, znany z zaangażowania po stronie „S” (co było powodem decyzji prymasa o odwołaniu go z parafii w Ursusie). Został pozyskany „na zasadzie dobrowolności oraz patriotyzmu” w 1978 r. Wykreślony z ewidencji w lutym 1984 r. z „uwagi na odmowę dalszej współpracy”. Z dokumentów wynika, że tajnym współpracownikiem był też ks. Jerzy Czarnota, ps. Poeta, wikariusz w parafii św. Stanisława Kostki w tym samym czasie, gdy rezydował w niej ks. Popiełuszko. W sierpniu 1980 r. odmówił pójścia do Huty Warszawa, by odprawić mszę św. Zrobił to ks. Jerzy i od tego momentu rozpoczęła się jego praca duszpasterska wśród hutników. "Istnieje podejrzenie – któremu ks. Czarnota zaprzecza – że to on umożliwił SB założenie podsłuchu w mieszkaniu ks. Popiełuszki. Ks. Czarnota, obecnie duchowny diecezji łowickiej, został pozyskany do współpracy w 1964 r. i zarejestrowany jako TW „Rolando”. Ponownie pozyskany przez SB został w 1978 r. jako TW „Poeta”. Został wyrejestrowany w lutym 1990 r."

powrót do spisu treści

Dziennik: Kapłani zarejestrowani przez Służbę Bezpieczeństwa  

W książce „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, 1982-1984" pojawiają się nazwiska duchownych zarejestrowanych przez SB. Autorzy w przypisach informują o charakterze tych kontaktów - podaje Dziennik, wymieniając kolejne osoby:

Ks. Leon Kantorski - TW ,,Leśny", Rawicz, jeden z najbardziej znanych kapłanów opozycjonistów. W latach 1972 -1979 widniał w kartotekach SB jako tajny współpracownik. Został wyeliminowany z sieci agenturalnej ze względu na „dwulicowość i niezachowanie tajemnicy kontaktów z nami" - jak ubolewał ubek.

Ks. Mieczysław Nowak z parafii św. Józefa Robotnika w Ursusie, kapelan robotników. W latach 1978 -1984 zarejestrowany jako TW ,,Paweł". Został zdjęty z ewidencji po odmowie dalszej współpracy.

Bp Jerzy Dąbrowski, pracownik sekretariatu prymasa Polski i Episkopatu, w 1962 r. został zarejestrowany przez SB jako TW „Ignacy". Przekazywał wiele informacji w czasie pobytu w Rzymie w latach 1963 - 70 i po powrocie do Polski.

Ks. Kazimierz Romaniuk, późniejszy biskup warszawsko-praski, został zarejestrowany w 1971 r. jako kontakt operacyjny. W czasie kilkunastu spotkań z funkcjonariuszem SB rozmawiał na temat seminarium duchownego, którego rektorem był od 1970 do 1982 r. Biskup przyznaje, że jako rektor spotykał się z funkcjonariuszem SB, ale o wszystkim był poinformowany prymas Wyszyński.

Bp Alojzy Orszulik był zarejestrowany przez SB jako kontakt operacyjny - wynika z kart ewidencyjnych. Inne dokumenty zniszczono, więc nie można określić charakteru powiązań. Biskup wyjaśnia, że kontakty z SB wynikały z pracy w sekretariacie Episkopatu.

powrót do spisu treści

Dziennik: IPN: ks. Jankowski był kontaktem SB [Libella vel Delegat]  

Ks. Henryk Jankowski był kontaktem operacyjnym SB o pseudonimie Libella vel Delegat – twierdzą historycy IPN. Ich zdaniem informacje, jakie przekazywał, były wykorzystywane przez bezpiekę do dezintegracji „Solidarności”. – Wszystkiemu zaprzeczam, nic takiego nie miało miejsca – mówi Dziennikowi kapłan.

– Z naukową pewnością rozstrzygamy, że ks. Jankowski to kontakt operacyjny „Libella” vel „Delegat” – mówi dr Jan Żaryn, szef Biura Edukacji Publicznej IPN. Informacja ta znajduje się w przypisie do książki „Aparat represji wobec ks. Jerzego Popiełuszki, 1982-1984”.

O bliskim współpracowniku Lecha Wałęsy i prymasa Stefana Wyszyńskiego, który od grudnia 1980 r. do maja 1982 r. był informatorem SB, pisały media już trzy lata temu. Nie udało się jednak wówczas ustalić, kto informował o Wałęsie czy innych członkach władz „Solidarności”. Dziś historycy IPN nie mają już wątpliwości. Grzegorz Majchrzak i Piotr Gontarczyk dotarli do kilkunastu nowych raportów dotyczących „Delegata”. Ich analiza wskazuje, że może być nim tylko ks. Jankowski. – Prałat pojawia się zawsze tam, gdzie „Delegat” vel „Libella”. Informacje od niego uzyskane przez SB opisują na przykład spotkanie z udziałem Wałęsy, prymasa Wyszyńskiego i ks. Jankowskiego. Nie ulega więc wątpliwości, że musiały pochodzić od tego ostatniego – jest przekonany Gontarczyk. – Przesądzającym faktem jest to, że „Delegat” był prowadzony przez oficera z Gdańska, Ryszarda Berdysa z wydziału zajmującego się Kościołem – twierdzi dr Żaryn. Uważa też, że ks. Jankowski należał do osobowych źródeł informacji (OZI), wśród których istniała także „agentura nierejestrowana”. Osoby zakwalifikowane do tej kategorii nie były rejestrowane w ewidencji. Zdaniem historyka z analizy akt SB wynika, że „Delegat” był uznany przez SB za wyjątkowo cennego agenta „wpływu”, wykorzystywanego do rozpracowywania NSZZ „Solidarność” i Kościoła hierarchicznego.

Historycy przyznają, że prałat mógł nie wiedzieć o tym, że ubek, z którym się spotyka, traktował go jako kontakt operacyjny. – Mógł być przeświadczony, że to on prowadzi grę obliczoną na ograniczenie wpływu członków KOR na „Solidarność”, a szczególnie na Lecha Wałęsę – ocenia Żaryn. Jednak z taką interpretacją nie zgadza się ks. Jankowski i zdecydowanie zaprzecza, że próbował grać z SB, aby odciągnąć od Wałęsy ludzi z KOR. – Taka gra była absolutnie niemożliwa – ocenia. I dodaje: – Mogę powiedzieć, że taką grę prowadziłem, ale bym zmyślał – przyznaje szczerze.

Jak podaje Dziennik, całość materiałów dotyczących „Delegata” vel „Libelli” jeszcze w kwietniu ukaże się na stronie internetowej IPN.

powrót do spisu treści

Rzeczpospolita: Rozwiązana zagadka „Delegata” [Rozmowa z Janem Żarynem]  

- Czy opublikowane dokumenty to wszystko, co na temat ks. Popiełuszki odnaleziono w IPN? - pyta Ewa Czaczkowska w rozmowie z Janem Żarynem. - Wszystko, do czego dotarliśmy, i jedynie z okresu, którego dotyczy tom: od początku 1982 r. do zabójstwa w 1984 r. Mogą się jeszcze odnaleźć jakieś dokumenty, które być może znajdują się w innych sprawach obiektowych. Mogą wzbogacić naszą wiedzę, ale wydaje mi się, że nie powinniśmy oczekiwać rewelacji - mówi historym dr hab. Jan Żaryn.

Czaczkowska pyta m.in. o kontakt Żaryna z bp. Orszulikiem i bp. Romaniukiem. - Bp Orszulik wyjaśnił, że punktem odniesienia dla rewelacji z ewidencji SB (akta zniszczono jesienią 1989 r.) są jego wspomnienia zawarte w książce „Czas przełomu”. Brzmi to wiarygodnie, gdyż ks. Orszulik w latach 80. z racji pełnionych obowiązków wciąż spotykał się z wyższymi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, z prof. Łopatką i innymi. Z punktu widzenia ks. Orszulika te spotkania były częścią zadań zleconych przez episkopat. Jako historyk bardzo żałuję, że SB zniszczyła te akta. Gdyby się zachowały, moglibyśmy je skonfrontować z notatkami, które robił ks. Orszulik i wydał w swojej pracy wspomnieniowej. Bp Romaniuk też twierdzi, że spotykał się z funkcjonariuszem SB z racji pełnionej funkcji: rektora seminarium duchownego w Warszawie. Dobrze by było, aby znalazł się historyk, który na podstawie akt ks. Romaniuka (został zarejestrowany jako kontakt operacyjny bez pseudonimu) zastanowiłby się nad tym, gdzie leżała granica między relacją służbową osoby pełniącej ważną funkcję w Kościele a spotkaniami, które dla SB miały już charakter konfidencjonalny - czytamy.

- Największym zaskoczeniem jest informacja, że KO „Libella” vel „Delegat” to jednak ks. Henryk Jankowski. - Postanowiliśmy zamknąć tę niegdysiejszą dyskusję, kim był „Libella” vel „Delegat”, i podać rozwiązanie zagadki. Niemniej każdy, kto przebrnie przed długi przypis, odkryje, że, jak w wielu innych przypadkach, i ta sprawa nie jest prosta. Z analizy kilkunastu raportów z lat 1980-1982 wynika, że ks. Jankowski słusznie był traktowany jako agent wpływu. Natomiast on sam nie musiał wiedzieć, że jest tak traktowany i zarejestrowany jako kontakt operacyjny. Z jego punktu widzenia to on przy pomocy SB miał spowodować większy udział w „Solidarności” środowiska, które uważał za bliższe sobie. Być może wydawało mu się, iż w ten sposób podtrzymuje polityczny kontakt między Kościołem, władzą a „Solidarnością”. Nie ma jednak cienia wątpliwości, że ten, kto uważał, iż wykorzystuje funkcjonariuszy SB w sprawach wewnątrz „Solidarności” czy potem podziemia, zawsze niezależnie od swoich intencji był przez SB wykorzystywany, a nie wykorzystujący. - Skąd pewność, że chodzi o ks. Jankowskiego? - pyta Czaczkowska. - Wskazuje na to analiza dokumentów. Fakt, że osoba ta była prowadzona przez Wydział IV KWMO w Gdańsku, znała dobrze Lecha Wałęsę i prymasa Wyszyńskiego, wskazuje, że był nim ks. Jankowski. Szczególnie jeden dokument nie daje innych możliwości interpretacyjnych. Chodzi o relację „Libelli” vel „Delegata” w sprawie niedoszłego zamachowca na Jana Pawła II, hiszpańskiego zakonnika Krohna. Podobna relacja znalazła się w innym dokumencie, w którym przypisano ją ks. Jankowskiemu.

powrót do spisu treści

Dziennik: To nie mógł być nikt inny [O "Delegacie" - rozmowa z Grzegorzem Majchrzakiem]  

- Dlaczego historycy IPN twierdzą, że ks. Henryk Jankowski był „Delegatem”? - pyta Grzegorza Majchrzaka,

historyka IPN, Bogumił Łoziński. - Po analizie kilkunastu nieznanych dokumentach dotyczących „Delegata”. Ks. Jankowski pojawia się zawsze tam, gdzie „Delegat” vel „Libella”. Informacje od niego uzyskane przez SB opisują np. spotkanie z udziałem Wałęsy, prymasa Wyszyńskiego i ks. Jankowskiego. Musiały pochodzić od tego ostatniego. Można jeszcze założyć, że przekazał je ktoś z otoczenia ks. Jankowskiego, ale na pewno nie mógł wpływać na zachowanie prymasa czy Wałęsy, a takie próby są odnotowane w tych dokumentach.

- Jak był traktowany przez SB i jakiego rodzaju informacje przekazywał? - Jako kontakt operacyjny. To jest istotne, ponieważ SB kwalifikowała do tej kategorii osoby, które odmawiały formalnej współpracy, ale nie odmawiały spotkań z funkcjonariuszami SB. W tym, co mówił, widać poparcie dla linii reprezentowanej przez Wałęsę i niechęć do osób związanych z KOR.

- Jak były wykorzystywane informacje od „Delegata”? - Były używane przez SB do gier operacyjnych przeciwko „Solidarności”, przede wszystkim do zwalczania grupy związanej z KOR, takich ludzi, jak Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz czy Jacek Kuroń.

- Czy ks. Jankowski mógł prowadzić z SB grę, aby odciągnąć KOR od „Solidarności”? - Można doszukiwać się takich motywów, ale za mało o tym wiemy. Mógłby to wyjaśnić sam ks. Jankowski albo ówczesny szef gdańskiej bezpieki Ryszard Bedrys.

powrót do spisu treści

Rzeczpospolita: Jakie materiały ocalały w IPN  

Książka wydana przez Instytut Pamięci Narodowej zawiera 130 dokumentów. Są to materiały Urzędu do spraw Wyznań, Służby Bezpieczeństwa, Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie,a także dokumenty pochodzące z archiwum kurii warszawskiej - podaje Rzeczpospolita. Kilkadziesiąt materiałów spośród zamieszczonychw książce „Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982- 1984“ dotyczy śledztwa prowadzonego od września 1983 do lipca 1984 roku przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie przeciwko ks. Jerzemu Popiełuszce. Kapłana oskarżono wówczas o nadużywanie wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL. To protokoły z przesłuchań ks. Jerzego, świadków oraz notatki informacyjne prokuratury. W drugim rozdziale książki zamieszczono materiały MSW, które powstały między 20 października a 3 listopada 1984 roku, czyli między porwaniem a pogrzebem ks. Popiełuszki. Zawierają informacje o nastrojach społecznych. W aneksie umieszczono trzy dokumenty z 1995 roku. Dotyczą umorzenia przez Sąd Najwyższy postępowania karnego, które toczyło się przeciw ks. Jerzemuw latach 1983-1984.

ter/hel