Współproducent filmu „Największy dar”: przebaczenie zawsze jest możliwe

 

KAI: Dlaczego tworzycie film o przebaczeniu?

 

Andrzej Sobczyk: - Większość obrazów filmowych, wiadomości czy treści przekazywanych przez media wskazuje, że dzisiejszy świat jest pełen egoizmu i charakteryzuje się brakiem odpuszczenia krzywd i urazów. Jeśli w jakimś dziele nie ma przemocy, oszustwa, zdrady czy czegoś, co negatywnie szokuje, uważa się je za nieatrakcyjne. Dlaczego więc, skoro tyle filmów wkoło uczy nas nienawiści, nie zrobić takiego, który pokaże nam, czy jest naprawdę przebaczenie i to takie, które jest niezwykle namacalne i może stać się udziałem każdego z nas.

 

KAI: Dlaczego film powstaje jako koprodukcja hiszpańsko-polska?

 

- Kiedy wprowadzaliśmy do polskich kin „Mary’s Land. Ziemia Maryi”, poznaliśmy Juana Manuela Cotelo i rozpoczęliśmy wspólne działania w przestrzeni filmów religijnych. Przy okazji promocji filmu „Świat u stóp” spotkaliśmy się na kolacji, podczas której okazało się, że zaczął on produkcję filmu, który ma ukazać siłę przebaczenia. Doszliśmy do wniosku, że temat jest niezwykle ważny i palący dla współczesnej rzeczywistości, zwłaszcza chrześcijan, którzy chyba nieco zapomnieli, że mają żyć w imię wybaczania „nie 7, ale 77 razy”.

 

KAI: Dlaczego tak Pan sądzi?

 

- To moja osobista opinia, ale jestem do niej przekonany. Obserwując świat, ludzi i siebie, widzę często pewną niespójność polegającą na tym, że dusza ciągnie do Pana Boga, ale umysł i serce jest w nas bardzo nieskore do przebaczenia. To chyba tendencja wynikająca z dzisiejszej mody - często chcemy osiągać same sukcesy i jesteśmy skupieni egoistycznie na sobie. A z tej perspektywy o wiele trudniej przebaczyć - bo skoro jestem silniejszy, to po co mam przebaczać? To mnie się należą wszelkie rzeczy, w tym przebaczenie. A nie o tym mówił nam przecież Chrystus.

 

KAI: To znaczy?

 

- Element przebaczenia jest fundamentem zażegnania każdego konfliktu - nie tylko na poziomie relacji międzyludzkich, ale także choćby stosunków międzynarodowych. Jezus podkreślił, że przebaczenie naszych win przez Boga jest uzależnione od tego, czy będziemy sobie nawzajem wybaczać. To mocne przesłanie, które dowodzi, że nauka przebaczania jest punktem wyjścia dla duchowego rozwoju człowieka i jego życia wiecznego.

 

KAI: W jaki sposób chcecie przekazać te treści widzom?

 

- Film „Największy dar” łączy w sobie sceny fabularne i autentyczne. Zacznie się tą pierwszą, która naprawdę dodaje mu smaku. Oto widzimy dwóch kowbojów w standardowej scenie pojedynku, w wyniku którego jeden z nich straci życie. Nagle w momencie kulminacyjnym przed oko kamery wpada reżyser i zadaje pytanie, czy może zmienić scenariusz tak, by nikt nie zginął. I od tego momentu film staje się poszukiwaniem odpowiedzi, co robić w życiu, by nie zakończyło się źle. I w ten sposób zaczynamy podróż po całym świecie, odkrywając historię osób, których życie zostało przemienione przez przebaczenie.

 

KAI: Czy trudno było pokazać historie wymagające wybaczenia?

 

- Pomimo, iż film przedstawia nieraz ekstremalne sytuacje, w których często wielu nie zobaczyłoby miejsca na przebaczenie, chcemy, by miał wydźwięk pogodny i dający dużo nadziei. Reżyser ma niesamowity zmysł i poczucie humoru, które ułatwia przekazanie treści, niekiedy bardzo poruszających. Najczęściej dzieje się to poprzez przeplatanie momentów ciężkich ze scenami przyjemnymi, czasem żartobliwymi. Kiedy widzieliśmy wstępne nagrania, zdarzyło nam się wybuchnąć śmiechem, ale było to przy zachowaniu wielkiego szacunku do historii i ludzi, które zostały uwzględnione w naszym dziele.

 

KAI: Która z historii najbardziej dotknęła Pana?

 

- Myślę, że część afrykańska, która nawiązuje do wielkiego konfliktu między ludami Hutu i Tutsi w Rwandzie. Często historie o tym wielkim ludobójstwie nie są zgodne z prawdą, ale nam udało się dotrzeć do misjonarzy, którzy potwierdzili wszystkie przerażające rzeczy, o których słyszeliśmy. To była jedna wielka masakra w tym kraju, wobec której rząd był bezradny. I, co w dzisiejszym świecie zaskakuje, zwrócił się on o pomoc do Kościoła.

 

KAI: Jakiej pomocy on udzielił?

 

- Więzienia były wtedy przepełnione. System sądownictwa prawie stanął, ponieważ w narodzie były 2 miliony morderców. Aby zamknąć eskalację zła i uleczyć cały kraj, rząd odwołał się do systemu zwanego Gacaca, czyli wybrania spośród mieszkańców wioski czy miasta zaufanej osoby, która na podstawie zeznań świadków decydowała o winie i karze, która mogła być zmniejszona przez prawdziwą skruchę i chęć odkupienia win i pojednania. A Kościół poproszono o pomoc w tej formie pojednania i uzdrawiania społeczeństwa. I to rzeczywiście zadziałało. 95% tych ludzi przyznała się i poprosiła o wybaczenie tych, których niejednokrotnie pozbawili bliskich. Oczywiście nie odbywało się to bez konsekwencji - ubierali się oni w pomarańczowe stroje widoczne z daleka i kojarzone z mordercami oraz długo odpracowywali winy w lokalnej społeczności - ale było to niezwykłe zjawisko społeczne. Ludzie masowo odpuszczali sobie winy - na filmie zobaczymy osoby będące zarówno ofiarami, jak i ich oprawców. Ta historia pokazuje, że przebaczenie może działać nawet na poziomie narodowym.

 

KAI: Dlaczego w filmie pojawiają się tak ekstremalne przykłady wybaczenia?

 

- Ukazujemy w naszym filmie ekstremalne przykłady przebaczenia win i krzywd, aby unaocznić, że taki gest względem drugiego człowieka zawsze jest możliwy. I nie ma tutaj żadnych wymówek. Ten mechanizm, zwłaszcza u człowieka wierzącego w Boga, powinien zadziałać niezależnie od okoliczności. Co nie oznacza, że obraz rodziny godzącej się po latach ma jakieś mniejsze znaczenie niż sytuacja z Rwandy. Zarówno te mniejsze, jak i większe przykłady pokazują, że przebaczenie ma moc zmieniać świat - i ten najbliższy wokół nas i ten w wymiarze globalnym.

 

KAI: Czy film to dobry sposób, by mówić o przebaczeniu? Czy można się go nauczyć przez przykład czy jednak lepiej, gdy człowiek go doświadczy?

 

- Przez przykład obowiązkowo - trzeba uczyć i trzeba chcieć się nauczyć. Jednak prawdziwa petarda przebaczenia uruchamia się, gdy człowiek doświadczy go osobiście. Myślę, że nie bez powodu chrześcijaństwo jest religią, która uparła się na przebaczenie. I musimy zdać sobie sprawę, że nasze życie wieczne naprawdę zależne jest od przebaczenia, którego doświadczamy, ale i, co ważniejsze, okazujemy w codzienności. To furtka do nieba, którą łatwo sobie zamknąć, często skupiając się na wielkich akcjach ewangelizacyjnych, ale zapominając o słowach, które wypowiadamy co wieczór czy rano: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

 

KAI: Film powstaje w dużej mierze z ofiar ludzi dobrej woli? Czemu to tak ważne?

 

- Często przy wpłatach pojawiają się komentarze, że ludzi cieszy taki temat. I że sami doświadczyli przebaczenia, które odmieniło ich życie, tak, że stali się naprawdę wolni. Bardzo nas raduje fakt, że są osoby, dla których przedstawienie tego tematu szerszej publiczności jest konieczne. Dzieło to, podobnie jak wiele naszych filmów, podejmujemy z ufnością w Bożą pomoc. I ta pomoc przychodzi. Na chwilę obecną wspomogło nas około 4200 osób, których nazwiska pojawią się w napisach końcowych filmu. Dziękujemy im i prosimy o dalsze wsparcie, aby każdy mógł zobaczyć, dlaczego warto w życiu przebaczać. W tym tygodniu zaczęliśmy nowy etap projektu - wspólnie z portalem wspieram.to prowadzimy akcję crowdfundingową. Wszystkich chcących wesprzeć produkcję zapraszamy na stronę www.wspieram.to/najwiekszydar, gdzie można wybrać sobie nagrodę w postaci gadżetu filmowego, filmu DVD i wiele innych.

 

KAI: Promocję wspierają także znane osoby. Skąd taki pomysł?

 

- Uważamy, że moc Ewangelii objawia się wtedy, gdy działamy w jedności. Różnorodność działań osób, które nas wspierają, pokazuje, że w Kościele jest wielkie bogactwo darów i talentów, przez które Bóg powołuje nas do niesienia Dobrej Nowiny. W tej misji nie ma miejsca na “konflikt interesów” ani na prywatne uprzedzenia. Przez współpracę z m.in. Anną Golędzinowską, Tau, Jaśkiem Melą czy Robertem Friedrichem, chcemy pokazać, że ten film działa nie tylko w kinie, ale już na etapie produkcji czy przygotowań, potrafiąc jednoczyć i inspirować ludzi do wspólnego czynienia dobra oraz szerzenia tematu przebaczenia.

 

KAI: Co ma wynieść z kina widz po seansie „Największego daru”?

 

- Nadzieję, nadzieję i jeszcze raz nadzieję. Film, ukazując trudne i ciężkie sprawy, ma dać jasny przekaz, że przebaczenie jest w stanie przemienić życie człowieka. Mamy nadzieję, że każdy na widowni poczuje, że jest w stanie przebaczyć tym, co do których ma urazy lub złe doświadczenia. I że zmieni to świat - najpierw wokół niego, a potem będzie lawiną przebaczenia, która sprawi, że świat będzie bardziej chrześcijański. Tak prawdziwie chrześcijański, jak uczył nas Jezus.

 

Rozmawiał Łukasz Kaczyński