Sytuacja Kościoła w Kamerunie i Angoli

 

Kamerun

 

Kamerun leży w Afryce środkowej, nad zatoką Gwinejską. Terytorialnie jest państwem półtorakrotnie większym od Polski (475 440 km²).

Spośród ponad 18 mln ludności (18 160 tys.) katolicy stanowią nieco ponad ¼ (26,7 proc) zaś protestanci 14 proc. 2/5 mieszkańców wyznaje religie pierwotne, a 1/5 – islam. Ludność ta jest podzielona na około 150 plemion, które każde ma swój dialekt i kulturę. W całym kraju są 24 diecezje. W dwóch spośród nich ordynariuszami są hierarchowie pochodzący z Polski: bp Jan Ozga w diecezji Doumé-Abong’ Mbang, oraz oblat, bp Eugeniusz Jureczko, O.M.I w diecezji Yokadouma.

W Kamerunie istnieje 816 parafii oraz 3 630 ośrodków duszpasterskich. Pracuje tam 1847 księży, w tym 621 zakonnych. Na jednego kapłana przypada 2 622 wiernych. Jest tam wiele powołań i do kapłaństwa przygotowuje się 1 361 alumnów.

Spore znaczenie mają placówki edukacyjne. Kościół prowadzi 1 365 przedszkoli i szkół podstawowych, 151 średnich oraz 14 szkół wyższych i uniwersytetów.

Do Kościoła należy 28 szpitali, 269 przychodni, 12 ośrodków dla trędowatych,11 domów straców, niepełnosprawnych i nieletnich, 15 sierocińców, 40 poradni rodzinnych oraz ośrodków obrony życia, 23 specjalne ośrodki wychowawcze.

 

Katolicyzm – niedawne dzieje

 

Kościół w Kamerunie liczy sobie niewiele ponad 100 lat. O podjęcie tam misji starała się już w latach osiemdziesiątych XIX wieku polska wyprawa naukowa pod kierownictwem Stefana Szolc Rogozińskiego. Dzieło to podjęli dopiero w 1890 roku niemieccy palotyni. W 1912 roku przybyli tam z kolei niemieccy sercanie. Po pierwszej wojnie światowej Niemców zastąpili Francuzi. Od roku 1970 pracują tam również misjonarze z Polski: oblaci, misjonarze Ducha św., bracia szkolni, pallotyni, dominikanie.

 

Trudności materialne parafii wiejskich

 

„Aktualnie w miastach takich jak Douala, Jaunde, parafie są samowystarczalne, natomiast poważne kłopoty finansowe przeżywają placówki na prowincji” – powiedział KAI polski misjonarz, o. Stanisław Gurgul OP. Na wsiach ciągle pokutuje mentalność, oczekująca, iż misjonarz będzie dawał żywność, ubrania czy pieniądze… Księżom miejscowym nie jest łatwo. Dochody są niewielkie. Kiedy trzeba pojechać do wioski, żeby odprawić Mszę św. Otrzymane od wiernych dary nie wystarczą nawet na pokrycie kosztów paliwa! – twierdzi polski dominikanin. Nie może dziwić, że o ile w miastach Msze św. są celebrowane regularnie to na wioskach bywa rożnie. Często do misji należy około 40 wiosek. Sprawowanie Eucharystii w każdej z nich jest niemożliwe, ale dzięki katechistom w niedziele i święta, sprawowana jest niedzielna celebracja Słowa Bożego. Liturgia ta jest jakby pierwszą częścią Mszy św. Obok aktu pokuty obejmuje trzy czytania oraz homilię głoszoną przez katechistę lub czytaną, wyznanie wiary; modlitwę powszechną; modlitwy uwielbienia; Komunię św. Na prowincji kapłan stara się objechać wszystkie wioski przynajmniej dwa razy do roku: na Boże Narodzenie i na Wielkanoc.

 

Katecheza – nieustannym wyzwaniem

 

Poważnym problemem jest katecheza. Duszpasterze muszą przezwyciężać przekonanie, że „tylko chrzest jest do zbawienia konieczny”. Tak wiec ludzie chcą być ochrzczeni trochę ze strachu a trochę „na wszelki wypadek”. Znajomość prawd wiary i przywiązanie do chrześcijaństwa bywa powierzchowne. Często kobiety wchodzące w związek małżeński z muzułmaninem zmieniają religię – twierdzi o. Gurgul. Misjonarz jest przekonany, że samo przygotowanie do chrztu jest nazbyt płytkie powierzchowne. Istnieje też problem inkulturacji i braku odpowiedniej, prawdziwej antropologii. Wydaje się, że treści przekazywane na katechezie są jakby wiedzą obok, to co ludzie otrzymują nie integruje się z ich kulturą, z ich obrazem świata. W ludziach wyczuwa się bowiem jakieś ogromne przywiązanie do swej kultury, do tego stopnia, ze chcieliby, aby ewangelia dołączyła do ich kultury bez ingerencji.

 

Wyzwanie czystości

 

Kamerun jest jego zdaniem kraj obfitującym w powołania, natomiast bardzo ważnym i trudnym problemem jest ich rozeznawanie. Wielu młodych przychodzi do seminarium ze względu na poprawę pozycji społecznej czy też materialnej. Z drugiej strony tamtejsze społeczeństwo ma trudność w zrozumieniu sensu celibatu –zwraca uwagą o. Stanisław Gurgul.

Jego współbrat, o. Dariusz Godawa zwraca uwagę na poważne wyzwania, przed jakimi staje duszpasterstwo małżeństw. Na porządku dziennym jest poligamia (wielożeństwo), konkubinat, pożycie seksualne od początku okresu dojrzewania. Podczas roku jubileuszowego 2000 zorganizowano w katedrze w Bertoua wielkie Święto Rodzin. Specjalnie uhonorowano pary małżeńskie, które żyją w związku kościelnym od przynajmniej 10 lat. Wiecie, ile mamy z naszej parafii par z tak „długim” stażem małżeńskim? Aż trzy! - mówi o. Godawa. Do tego trzeba dodać zabobonność: czary, magia, uzdrowiciele, w każdej wiosce i na każdej ulicy – mówi polski misjonarz.

 

Angola

 

Angola leży w południowo-zachodniej Afryce nad Oceanem Atlantyckim. Jej powierzchnia jest czterokrotnie większa od Polski, a do Kościoła katolickiego należy ponad połowa (55 proc.) z 15,5 mln jej mieszkańców. Jest tam 18 diecezji. Chrześcijanie innych wyznań stanowią ok. 15 proc. ludności, zaś wyznawcy religii pierwotnych 29 proc.

W całym kraju jest 307 parafii i niemal 3 tys. innych ośrodków duszpasterskich. Niemal połowa spośród 794 kapłanów to zakonnicy. Na jednego księdza przypada czterokrotnie więcej wiernych niż w Kamerunie – niemal 11 tys. Do kapłaństwa przygotowuje się 1 236 alumnów.

W Angoli jest znacznie mniej szkół katolickich niż w Kamerunie: 348 przedszkoli i szkół podstawowych, 121 średnich i 12 wyższych w tym Uniwersytet Katolicki.

Jest tam natomiast gęstsza niż w Kamerunie sieć kościelnych placówek charytatywnych: 23 szpitale, 235 przychodni, 12 ośrodków dla trędowatych, 11 domów dla starców, niepełnosprawnych i młodzieży, 15 sierocińców, 40 poradni rodzinnych oraz ośrodków ochrony życia, 23 ośrodków wychowania specjalnego i resocjalizacji.

Kościół w Angoli jest najstarszy w Czarnej Afryce. Pierwsi misjonarze dotarli tam 29 marca 1491 r. Zastali grupę katechumenów, zaznajomionych już z podstawami wiary przez katolików świeckich. Portugalczycy zabrali ich do Europy, a po powrocie do kraju oni właśnie stali się pierwszymi katechistami. Dzięki temu już 3 kwietnia tego roku, na Wielkanoc, po raz pierwszy można było udzielić chrztu św.

Pierwszymi misjonarzami byli Portugalczycy - przede wszystkim franciszkanie, dominikanie i augustianie. W 1547 r. do Angoli przybyli misjonarze jezuiccy. Dzięki nim chrześcijaństwo rozszerzyło się na południe. Jednak po pierwszych sukcesach przyszły porażki: zrodziła je sytuacja społeczno-polityczna, a przede wszystkim handel niewolnikami. Nowy impuls ewangelizacji Angoli dali kapucyni. W roku 1583 skierowano do Stolicy Apostolskiej prośbę o otwarcie seminarium duchownego, a w 1596 r. papież Klemens VII ustanowił pierwszą diecezję - Saõ Salvador. Miasto to było stolicą Konga do 1676 r. W roku 1616 biskupstwo zostało przeniesione do Luandy. To miasto na długie lata stanie się stolicą katolicyzmu Angoli.

W roku 1640 papież Urban VIII utworzył na terenie obecnej Angoli samodzielną prefekturę apostolską, którą powierzył kapucynom włoskim. Wciąż było jednak za mało kapłanów.

 

Nowy zryw apostolski

 

Do wielkiego ożywienia pracy misyjnej dochodzi w Angoli w roku 1865, gdy na jej tereny przybywają misjonarze z Paryskiego Stowarzyszenia Misyjnego oraz Misjonarze Ducha Świętego. Liczba chrześcijan gwałtownie wzrasta - choć nadal brakuje wystarczającej liczby misjonarzy, a rząd w Lizbonie utrudnia ich działalność rygorystycznymi ustawami.

Ważne wydarzenie w ewangelizacji Angoli stanowi Układ Misyjny zawarty w 1940 r. pomiędzy Stolicą Apostolską a władzami portugalskimi. Na jego mocy mogli przybyć do Angoli nowi misjonarze z różnych zgromadzeń i narodowości. Kościół rozwija szeroką działalność, nie tylko ewangelizacyjną, ale i społeczną. Powstaje wiele szkół i szpitali katolickich. Zawarty układ wiązał jednak jednocześnie Kościół z władzami kolonialnymi i stwarzał wiele sytuacji konfliktowych w okresie walk wyzwoleńczych - choć trzeba powiedzieć, że większość misjonarzy stawała zawsze po stronie ludu.

 

Burzliwy schyłek XX wieku

 

Przed ogłoszeniem niepodległości Angoli w 1975 r. blisko 45% ludności tego kraju było katolikami. Dojście wówczas do władzy marksistowskiej MPLA rozpoczęło nie tylko trwającą 16 lat tragiczną dla całego kraju wojnę domową, ale oznaczało również początek walki ideologicznej. Już w 1975 r. upaństwowiono wszystkie szkoły, zamknięto seminaria duchowne, zlikwidowano radiostacje katolickie. Cały kraj został zalany propagandą ateistyczną. Na skutek wojny domowej zginęło 40 misjonarzy, 70 uprowadziła UNITA. Wielu misjonarzy wydalono z kraju. Symbolem niezłomności stał się kardynał Alexandro do Nascimento, 67-letni arcybiskup Luandy. Za czasów kolonialnych był przetrzymywany przez 11 lat w Portugalii. Dla komunistów był również niewygodny. W 1982 r. był więziony przez partyzantów UNITY. W trudnych czasach wojny domowej Kościół pozostał jedyną wiarygodną instytucją.

W połowie lat osiemdziesiątych następuje pewne osłabienie represji wobec Kościoła. Borykające się z wielkim kryzysem gospodarczym władze w Luandzie po prostu go potrzebują. Potrzebna jest przede wszystkim działalność Kościoła na polu społecznym. Kiedy w roku 1990 po 15 latach zezwolono na procesję Bożego Ciała - wszystkie miasta były przepełnione uczestniczącymi.

 

Nie brak wyzwań

 

Do najważniejszych wyzwań tamtejszego Kościoła należy nowa ewangelizacja. Dotyczy ona pogłębienia życia religijnego wiernych, a także nowej aktywności w głoszeniu prawd wiary wszystkim Angolańczykom. Założono Wyższy Instytut Wiedzy Religijnej, a dla pogłębienia problematyki inkulturacji powstało Stowarzyszenie Badań Teologicznych i Kulturowych ASSINTECA. Powzięto szeroki plan studium i nauczania doktryny społecznej Kościoła.

W obecnym okresie budowania demokracji wciąż jednak powraca problem pojednania narodowego. Lata nienawiści zrobiły swoje - ale Kościół nadal podejmuje ten problem. Przyszłość polityczna kraju nie jest jasna. Jest wiele znaków budzących nie tyle nadzieję, co trwogę - Kościół jednak zawsze stawia na nadzieję i pojednanie.

 

o. Stanisław Tasiemski OP