Proboszcz z Medziugoria: sanktuarium służy odnowie Kościoła

 

Jakub Kubica (KAI): Jakiego rodzaju duszpasterstwo oferują franciszkanie pielgrzymom, którzy przybywają dziś do Medziugoria?

 

O. Marinko Šakota OFM: Staramy się być otwarci na ludzi, odpowiadać na ich potrzeby. Szczególnie te dotyczące spowiedzi, która jest u nas bardzo ważna. Robimy, co w naszej mocy, ale miejscowi duszpasterze sami nie dadzą rady wyspowiadać codziennie tak wielkiej liczby osób. Dlatego prosimy o pomoc innych księży – z Bośni, z Dalmacji – szczególnie w weekendy, bo wtedy gościmy dużo Chorwatów. Jeśli chodzi o inne grupy językowe, do Medziugoria przybywają też księża, którzy oddają się do dyspozycji wiernych i spowiadają. Wielu z nich odkrywa tu piękno i wagę spowiedzi. Doświadczają, że sami dużo zyskują spowiadając innych, poznają głębię tego sakramentu.

Co do innych elementów duchowych, program rozrastał się z biegiem lat, od pierwszych dni w 1981 r. Ówczesny proboszcz o. Jozo Zovko nie wiedział, co począć z tak wielką liczbą ludzi, którzy tu przyjeżdżali, więc powiedział: „Módlmy się!” I tak zaczęło się odmawianie różańca, odprawianie mszy świętej co wieczór – które trwa do dziś, bez choćby jednodniowej przerwy. Nawet gdy komuniści zamknęli o. Jozę w więzieniu, nie udało im się tego zatrzymać.

 

KAI: To „klasyczne”, dobrze znane Kościołowi nabożeństwa. Czy są też jakieś modlitwy charakterystyczne dla Medziugoria?

 

- Rozwinęła się u nas tradycja przygotowania do Eucharystii poprzez modlitwę różańcową, godzinę przed jej rozpoczęciem – w ten sposób Msza i Chrystus są w centrum wydarzeń. Odmawiamy też modlitwę do Ducha Świętego. Wszystko to służy otwarciu serca. Po Eucharystii modlimy się dalej - "Ojcze nasz", "Chwała Ojcu", "Credo", modlitwa o zdrowie duszy i ciała oraz część chwalebna różańca. Potem następuje adoracja Najświętszego Sakramentu – we wtorki, czwartki i soboty. Natomiast 25. dnia każdego miesiąca mamy adorację całonocną. W piątki wieczorem adorujemy krzyż.

W naszej parafii mamy dwa wzgórza, które są przestrzenią modlitwy. Jedno to Wzgórze Objawień, gdzie odmawiamy Różaniec, są tam stacje z tajemnicami. Drugie to Križevac, gdzie odprawiamy nabożeństwa drogi krzyżowej.

Odbywają się tu międzynarodowe seminaria dla organizatorów pielgrzymek do Medziugoria – ostatnio gościliśmy ich na początku marca. Staramy się ich kształcić. Chcemy by ci ludzie, którzy przyprowadzają tu innych, wzrastali duchowo, oferujemy im rekolekcje. Czuliśmy też potrzebę organizowania takich ćwiczeń duchownych dla kapłanów. Dlatego mamy spotkanie dla księży, zawsze na początku lipca, przyjeżdża ich ponad 300. Rekolekcji potrzebują też pary małżeńskie – dla nich mamy seminarium w listopadzie. Dla młodych przygotowujemy Mladifest. Rozpoczęliśmy spotkania dla lekarzy oraz seminarium dla życia, które skierowane jest do ludzi poranionych – takich, którzy przeżyli dramatyczną sytuację lub sami zrobili coś złego i potrzeba im uzdrowienia.

W Domu Pokoju prowadzimy rekolekcje z postem: 5-6 dni o chlebie i wodzie lub herbacie. Uczymy się tu pościć, modlić się - i czynić to całym sercem. Charakterystyczne dla Medziugoria jest to, że idziemy w głąb, do wnętrza. To nie jest jakaś szczególna forma modlitwy, ale raczej postawa, właściwy stosunek do Boga. Bardzo ważną cechą duchowości medziugorskiej jest nawrócenie, przemiana człowieka. Wszystko to pomaga w drodze do osiągnięcia pokoju. Samo słowo „droga” niesie w sobie pojęcie rozwoju, procesu, zmiany. Ta duchowość ma pomóc w przemianie i wzroście. Tak, aby pielgrzym stał się człowiekiem pokoju i pomagał innym na tej drodze.

 

KAI: Na świecie funkcjonują medziugorskie wspólnoty modlitewne i Centra Pokoju. Jak powstały i jaki jest ich cel?

 

- Wielu ludzi doświadczyło tu przebaczenia w sakramencie pojednania, wewnętrznego uzdrowienia. Sami zaczęli przebaczać. Ci, którzy przeżyli to wszystko w Medziugoriu, wracali do domu przemienieni. Zaczęli działać w swoich wspólnotach, parafiach, rodzinach. To szczególna siła tego miejsca, że wieść o nim rozniosła się po świecie właśnie przez ludzi, którzy doznali tu głębokiego przeżycia duchowego, zostali dotknięci przez sakrament spowiedzi, zachwycili się Bogiem – i odmienieni wrócili do siebie. Wielu z nich założyło wspólnoty modlitewne. Nie do wiary, ile ich jest na świecie!

W podobny sposób powstały Centra Pokoju, czyli miejsca, w których ludzie mogą uzyskać informacje o Medziugoriu i pielgrzymowaniu tutaj. To jest ich główny cel. W Polsce, o ile mi wiadomo, też działają takie Centra. Jednak to wspólnoty modlitewne są wielką siłą, bo tam spotykają się małe grupy i w ten sposób odnawia się Kościół. Medziugorie służy odnowie Kościoła, to jego najważniejsza rola.

 

KAI: W 1981 r. Medziugorie było małą parafią, liczącą kilka tysięcy osób. Dziś ta sama parafia zapewnia opiekę duszpasterską licznym pielgrzymom. Jakie to rodzi problemy i wyzwania dla gospodarzy?

 

- Wszyscy księża, którzy do nas przyjeżdżają, są otwarci i gotowi do pracy. Niektórzy otwierają się tutaj i pomagają nam. Na przykład kapłani koncelebrujący rozdzielają Komunię Świętą tysiącom ludzi każdego wieczoru. Tak samo jest ze spowiedzią. Księża odprawiają ze swoimi grupami drogę krzyżową na Križevcu, odmawiają różaniec na Wzgórzu Objawień. Wielu z nich znalazło tu swoją duchową ojczyznę, a Medziugorie stało się ważne dla ich przeżywania sakramentu kapłaństwa. Odkryli na nowo jego sens. Przyjeżdżają, by się „orzeźwić” i nabrać sił do pracy w nowy sposób, w swoich parafiach.

Potrzeby są oczywiście wielkie, ale odpowiadamy na nie sercem. Doświadczyłem w Medziugoriu, że nic nie jest trudne, jeśli człowiek ma w sobie miłość. Cieszymy się, że tu jesteśmy jako wspólnota, która jest do dyspozycji innych. To niewiarygodne, w jaki sposób to miejsce zmienia ludzi, którzy tu przybywają i ich wewnętrzne nastawienie. Tu nigdy nic dla nikogo nie jest trudne.

Oczywiście mamy bardzo dużo pracy, jednak to nie problem, ale łaska. Nie wiem, czy takie doświadczenie duchowe mógłbym zdobyć gdzie indziej. Tu mam na to szansę, bo sam mogę uczestniczyć w tych wydarzeniach, rozwijam się dzięki międzynarodowym seminariom postu i modlitwy, spowiedzi, adoracji, Eucharystii. To wszystko pomaga mnie, jako kapłanowi, w przeżywaniu swojego powołania.

 

KAI: Jak udaje się pogodzić opiekę duchową nad pielgrzymami i parafianami? Czy mieszkańcy Medziugoria mają poczucie, że ich duszpasterze są dla nich dostępni?

 

- Staramy się odpowiadać na potrzeby parafian w różnych sferach: co miesiąc odwiedzamy ponad 100 chorych, spowiadamy i udzielamy Komunii. Działa u nas grupa Młodzieży Franciszkańskiej oraz Trzeci Zakon św. Franciszka. Organizujemy dla parafian wieczory biblijne co czwartek, a w środę mamy w kaplicy adorację specjalnie dla nich. Są też inne aktywności, działają zespoły muzyczne.

Pomagamy mieszkańcom Medziugoria i jesteśmy z nimi. Niedawno zakończyliśmy rekolekcje parafialne. Co środę, wieczorem organizujemy spotkania, żeby zaktywizować parafian. W Wielkim Poście przygotowuje je co tydzień inna grupa – w ten sposób staramy się być ze sobą nawzajem, pogłębiać naszą przyjaźń, wymieniać doświadczenia. A ponieważ jest post, częstujemy tylko chlebem i herbatą. W Adwencie co niedzielę zbieramy się przy starym kościele parafialnym. Są też koncerty naszych zespołów muzycznych, młodzieży, lokalnych kapel ludowych.

To przebywanie razem jest bardzo ważne, bo choć parafianie doświadczają tu wielkich łask, to stoją też przed nimi duże wyzwania i pokusy. Dzięki Bogu są do dyspozycji pielgrzymów i goszczą ich w swoich domach. Od początku baza noclegów w naszej parafii szybko rosła, niektórzy zbudowali nawet hotele. Jednocześnie ceny są bardzo niskie w porównaniu z innymi miejscami, co umożliwia wielu pielgrzymom przyjazd tutaj na kilka dni bez wielkich wydatków.

Musimy oczywiście stale zachęcać parafian, by pamiętali o korzeniach, by nie zapomnieli, po co tu są. Jest wiele zagrożeń, zwłaszcza kiedy człowiek przestaje się modlić, bo modlitwa trzyma nas „przy ziemi” i blisko Boga. Pielgrzymi wciąż przybywają i myślę, że dla nas i naszych parafian jest jasne, że musimy być tu dla nich. To tak jak z gościem w domu: kiedy ktoś do nas przyjeżdża, to on jest najważniejszy, a my staramy się przyjąć go jak najlepiej. Ale nie zapominamy o parafianach i na różne sposoby im towarzyszymy.

 

KAI: Dziękuję za rozmowę.

 

Jakub Kubica