Bp Trochanowski: Nie wyobrażam sobie bycia urzędnikiem. Zawsze byłem i będę duszpasterzem

 

Krzysztof Tomasik (KAI): Został Ksiądz Biskup zwierzchnikiem nowej diecezji olsztyńsko-gdańskiej, co rozpoczyna nowy etap rozwoju Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Dlaczego powstała nowa eparchia?

 

Bp Arkadiusz Trochanowski: Od lat mówiło się o potrzebie powstania nowej struktury kościelnej, która obejmowałby tereny północnej Polski: Warmię i Mazury oraz Pomorze Gdańskie. Dotychczas mieliśmy archieparchię przemysko-warszawska i eparchię wrocławsko-gdańską, których centra znajdowały się na południu Polski, co powodowało często problemy komunikacyjne i duszpasterskie dla wiernych żyjących w północnych regionach kraju. Tym bardziej, że na Warmii i Mazurach żyją duże skupiska wspólnot greckokatolickich. Podczas II Soboru Kościoła greckokatolickiego w Polsce w 2014 r. duchowni i wierni postawili postulat, aby utworzyć nową eparchię i lepiej koordynować pracę duszpasterską na tym terenie, mieć możliwość wprowadzania w życie nowych projektów, które odpowiadałyby duchowi czasów, w których żyjemy. Dlatego powstała eparchia olsztyńsko-gdańska.

 

KAI: Na ile poznał Ksiądz Biskup swoją diecezję? Na jakim etapie jest budowa jej struktur?

 

- Regiony, które obejmuje eparchia, poznałem już dużo wcześniej. Często odwiedzałem je zapraszany na rekolekcje czy uroczystości odpustowe, w trakcie których wygłaszałem kazania. Spędziłem wiele czasu na rozmowach z kapłanami, duchownymi i wiernymi. Mam tam, wielu przyjaciół i znajomych, których poznałem m. in. na obozach Bractwa Młodzieży Greckokatolickiej - Sarepta. Znam prawie wszystkich księży, z którymi spotykałem się na rekolekcjach metropolitalnych, z którymi utrzymuję stały kontakt. Oczywiście część kapłanów to starzy znajomi z seminarium duchownego w Lublinie. W duchu koleżeńskim, przyjacielskim zawsze wspieraliśmy się i pomagaliśmy sobie. Teraz te relacje jeszcze bardziej się pogłębią z racji naszej codziennej współpracy. Przede wszystkim pragnę być blisko księży i wiernych tak jak to miało miejsce w czasie mojej pracy duszpasterskiej w Wałczu, Szczecinku, czy Pile. Zawsze staram się przede wszystkim uważnie słuchać ludzi, ich problemów, pomagać im w ich rozwiązywaniu dla ich duchowego dobra, by lepiej rozumieli swoją wiarę, sens liturgii, aby w pełni uczestniczyli w życiu Kościoła. Moje dotychczasowe doświadczenia na pewno pomogą w mojej biskupiej misji.

 

KAI: Swoją katedrę Ksiądz Biskup już ma.

 

- Katedra jest pod wezwaniem Opieki Przenajświętszej Bogurodzicy, co jest wielkim wyróżnieniem dla grekokatolików północnej Polski.

 

KAI: Czy już powstały jakieś struktury kurialne?

 

- Wszystko budujemy od podstaw. Mamy już wydzielone pomieszczenia kurialne. Teraz jesteśmy na etapie poszukiwań osób do pracy w kurii. Przyjęliśmy plan, który powoli i systematycznie realizujemy. Po moich święceniach biskupich i ingresie na pewno prace zostaną przyśpieszone.

 

KAI: Jakie największe wyzwania stoją teraz przed nową diecezją, Księdzem Biskupem?

 

- Obecnie największym wyzwaniem jest pandemia koronawirusa. Przede wszystkim chcemy, aby życie naszych cerkwi wróciło do normalności, by nasi wierni wrócili do świątyń. Przez pandemię ich życie religijne, uczestnictwo w liturgiach w cerkwiach, katechezach, rekolekcjach przeniosło się do internetu i środków masowego przekazu. Jest to jednak tylko środek zastępczy. Wspólnota religijna jest żywa, gdy spotyka się w świątyni, razem modli się i przeżywa liturgię. Wielkim wyzwaniem będzie zatem, aby na nowo dotrzeć do wiernych i zachęcić ich do powrotu do świątyń, by stały się ich duchowym domem, w którym czują się bezpiecznie i żyją pełnią religijnego życia. Mimo wszelkich trudności i problemów każda cerkiew jest dla nich otwarta i czeka na nich.

 

KAI: Innym ważnym wyzwaniem jest na pewno migracja zarobkowa Ukraińców.

 

- Jest to na pewno jedno z głównych wyzwań z którym zmagamy się już od dłuższego czasu. Dlatego staramy się zapewnić jak najlepsze warunki, aby migranci z Ukrainy mogli się w naszych parafiach odnaleźć i duchowo realizować, aby znaleźli u nas wsparcie i opiekę duszpasterską. Co ciekawe często przychodzą do nas wyznawcy prawosławia poszukując przede wszystkim zwykłego, ludzkiego kontaktu ze wspólnotą ukraińską. Wielu z nich nie ma większego kontaktu z wiarą i Kościołem, więc dla nas jest to też okazja do ewangelizacji, tchnięcia w nich chrześcijańskiego ducha, zachęty do otwarcia na wiarę i życie duchowe. Część z nich przebywa tylko czasowo, ale inni zostają na dłużej. Mimo to musimy robić wszystko, aby te osoby mogły się u nas odnaleźć i znaleźć duchową przystań. Z drugiej strony mamy wiele przykładów migrantów, którzy od lat pracują w Polsce i zaangażowali się w życie naszych parafii. Co ciekawe nie utracili swojej tożsamości, nie zasymilowali, ale zintegrowali z otaczającą ich rzeczywistością. Potrafią świetnie współpracować z Polakami i równocześnie żyć swoją kulturową, narodową i religijną tradycją.

 

KAI: To się wpisuje w realizowany przez Kościół greckokatolicki od lat program duszpasterski pod hasłem: "Parafia miejscem spotkania z żywym Chrystusem".

 

- Od lat staramy się ten program wcielać w życie. Każda parafia i każdy z nas jest w niego wpisany. Każdy, bez względu na wiek, powinien odnaleźć się i w pełni żyć w parafialnej strukturze, tak aby dla każdego było to spotkanie z żywym Chrystusem.

 

KAI: Wspólnoty greckokatolickie dotykają te same trudności co wszystkich ludzi mieszkających w Polsce. Pandemia koronawirusa to także poważne wyzwania społeczne: opieka nad ludźmi w podeszłym wieku, ubóstwo, bezrobocie. Jak dawać sobie radę z tą masą problemów, którymi w ramach Kościoła zajmuje się przede wszystkim Caritas?

 

- W ramach archieparchii przemysko-warszawskiej działa Caritas, której jeden oddziałów zajmował się terenami północnej Polski. W ramach nowej eparchii przejmiemy tę strukturę i jako Caritas eparchii olsztyńsko-gdańskiej podejmiemy pracę. Będziemy starali się jak najszybciej pomóc najbardziej potrzebującym i realizować wszelkie programy, które temu służą.

 

KAI: Kolejnym ważnym wyzwaniem jest jak katechizować, szczególnie młode pokolenie, zgodnie z Katechizmem Kościoła Greckokatolickiego „Chrystus nasza Pascha”?

 

- To bez wątpienia jedno z największych wyzwań. Musimy wszystko robić, aby każdy młody człowiek odnalazł swoje miejsce w cerkwi, aby słowo Boże było dla niego słowem wiary, nadziei, miłości, motywacji do godnego życia. Chciałbym zaznaczyć, że nowoutworzona eparchia nie zaczyna wszystkiego od początku. Przez dziesiątki lat życie duszpasterskie toczyło się bardzo dobrze. Przy każdej parafii była prowadzona ewangelizacja i katechizacja zgodnie z naszym katechizmem „Chrystus nasza Pascha”. Mając na uwadze młode pokolenie w dzisiejszych czasach musimy do tego podejść jeszcze bardziej twórczo, przede wszystkim wykorzystując współczesne media z internetem na czele. To one stanowią dla młodych ludzi główny nośnik informacji i stały się tym samym koniecznym narzędziem ewangelizacji. Oczywiście nie zastąpią one żywego, osobistego spotkania człowieka z człowiekiem. Czekamy zatem niecierpliwie na ustanie pandemii i związanych z nią ograniczeniami, aby na nowo móc organizować spotkania, obozy, wspólne wyjazdy, pielgrzymki itp.

Ważny jest też żywy kontakt ze słowem Bożym. Często mówimy o głębokiej teologii a tym czasem młodzi ludzie nie znają podstawowych prawd wiary, przykazań Bożych, czy modlitw. W sumie to wielu osób nie zaskakuje i tłumaczy się to, że taki jest duch czasów. Niestety tak nie może być, aby pierwsza komunia św., bierzmowanie były jakimiś "egzaminami", które później można mniej czy bardziej zapomnieć. To są prawdy na co dzień i całe życie, którymi powinniśmy żyć. Dawnej człowiek wychowywał się w wielopokoleniowej rodzinie, która przekazywała podstawowe prawdy wiary i uczyła naturalnej religijności. Teraz tego nie ma. Młodzi ludzie często przemieszczają się i żyją z dala od domu rodzinnego. Dlatego musimy włożyć wiele wysiłku w to, jak przekazywać religijność, w sposób prosty i komunikatywny uczyć autentycznego życia wiarą.

 

KAI: Jakie ma Ksiądz Biskup relacje z duchowieństwem i wiernymi Kościoła rzymskokatolickiego?

 

- W czasie mojej pracy w Wałczu te relacje były bardzo dobre. Świadczą o tym choćby wspólne spotkania z okazji Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, czy uczestnictwo w uroczystościach odpustowych w parafiach rzymskokatolickich. Ponadto wzajemnie wspieraliśmy się i pomagali sobie przy różnych okazjach. Nasza współpraca wykształciła w mieszkańcach Wałcza m. in. szacunek do każdego kapłana bez względu do jakiego Kościoła należy i to dawało się na co dzień odczuć.

 

KAI: Jak przyjęli utworzenie nowej diecezji biskupi Gdańska, Elbląga, Olsztyna, na których to terenach jest położona eparchia?

 

- Od wszystkich z tej okazji otrzymałem gratulacje, najlepsze życzenia oraz zapewnienia o współpracy.

 

KAI: Czy oczekuje Ksiądz Biskup jakieś pomocy ze strony hierarchów tych diecezji?

 

- Przede wszystkim każdego z biskupów chciałbym odwiedzić i poznać. Myślę, że w przyszłości będzie się nam bardzo dobrze współpracowało. Z biskupami rzymskokatolickimi nie musimy się modlić o jedność, gdyż jesteśmy jednym Kościołem. Na pewno będziemy starli się o dobre relacje i realizację wspólnych inicjatyw, choćby dlatego, by ukazywać dwa płuca Kościoła katolickiego, co zaowocuje też na polu dobrych relacji polsko-ukraińskich.

 

KAI: Tu zapytam, jak ocenia Ksiądz Biskup proces pojednania polsko-ukraińskiego, w który osobiście jest od lat zaangażowany?

 

- Proces pojednania polsko-ukraińskiego cały czas się toczy, może pomału, ale posuwa się do przodu. Wszelkie inicjatywy na tej drodze są potrzebne. Musimy mówić o wzajemnych problemach, ale zawsze w duchu wybaczenia wzajemnych krzywd. Nasza tragiczna przeszłość nie może utrudniać obecnych i przyszłych relacji. Szukajmy też w historii dobrych przykładów, których było wiele. Nie możemy się poddawać próbom jakiś politycznych manipulacji. Życzmy sobie, aby Polak dostrzegał obecnie w Ukraińcu dobrego człowieka, pracownika, sąsiada i przyjaciela. Byłby to wielki sukces w przełamywaniu barier i stereotypów, uważania ludzi ze Wschodu za gorszych. Wspaniale by było, żeby dostrzeżono w Ukraińcach tych, którzy tworzą polską rzeczywistość lokalną i pracują tym samym dla dobra Polski. Módlmy się oraz pracujmy nad tym i niech patronuje nam w tym św. Jan Paweł II, czego pragnienie wyraziły niedawno: Konferencja Episkopatu Polski i Synod Biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

 

KAI: Urodził się Ksiądz Biskup w łemkowskiej rodzinie przesiedleńców z „Akcji Wisła” w 1973 roku w Szprotawie (woj. lubuskie), syn rodziców, pochodzących z Brunar Niżnych i Wawrzka w Zachodniej Łemkowszczyźnie. Czy i na ile jest Ksiądz Biskup związany ze swoimi rodzinnymi stronami?

 

- Jestem głęboko związany ze swoimi rodzinnymi stronami. Co roku z rodzicami jeździliśmy na Łemkowszczyznę. Z czasem stałem się aktywnym uczestnikiem Łemkowskiej Watry, corocznej imprezy kulturalnej, gromadzącej społeczność łemkowską z całego świata. Odbywa się ona w trzecim lub czwartym tygodniu lipca w Zdyni. Ponadto corocznie odwiedzam rodzinę, która powróciła na Łemkowszczyznę. Uczestniczę w różnych uroczystościach religijnych, które mają tam miejsce, m. in. w pielgrzymkach na Świętą Górę Jawor we Wysowej-Zdroju. Wspomagałem organizację konkursu "Łemkowszczyzna okiem dziecka". Ponadto przez 15 lat mój tato, który był wiceprezesem Zjednoczenia Łemków, prowadził spartakiadę młodzieży w Zdyni. Później przejęła to moja siostra z mężem. Teraz mój brat jest prezesem Zjednoczenia Łemków i organizuje kolejne Watry.

Także w Trzciance niedaleko Wałcza żyje duża wspólnota wysiedlonych Łemków, z którą mam stały kontakt. Tam też organizowałem koncerty i spotkania w miejscowym muzeum. Ponadto opublikowałem wiele artykułów na temat Łemków w czasopiśmie "Kronika Ziemi Trzcianeckiej". Bycie Łemkiem jest we mnie stale żywe i dlatego staram się pomagać we wszelkich inicjatywach związanych z moimi rodzinnymi korzeniami.

 

KAI: Czy i na ile w rodzinie był obecny dramat wypędzenia w ramach Akcji Wisła?

 

- Było to obecne w rodzinnych wspomnieniach, jak rodzina została wypędzona, a także jak wyglądało gospodarstwo i nowowybudowany dom dziadka, który musieli opuścić. Moi rodzice, jako dzieci, bardzo przeżyli utratę ojczystych stron. Rodzina przeżywała swoją krzywdę, ale myślała też o przyszłości, tak by nie zagubić swojej tożsamości. Kiedyś rodzice chcieli powrócić w rodzinne strony, ale to się nie udało.

 

KAI: Pochodzi Ksiądz Biskup z rodziny religijnej, znającej swoje korzenie. Skąd powołanie do kapłaństwa. W rodzinie były osoby duchowne?

 

- Nie było duchownych. Powołania do kapłaństwa zrodziło się w Szprotawie. Jako małego chłopca religii uczyła mnie siostra bazylianka Olga Hajdukiewicz, córka greckokatolickiego księdza Włodzimierza Hajdukiewicza. W każą niedzielę brałem udział w liturgii, którą odprawiał ks. Andrzej Rożak, później przejął po nim prowadzenie parafii ks. mitrat Julian Hojniak. Jego oddanie i poświęcenie robiło na mnie olbrzymie wrażenie. On mnie najbardziej ukierunkował i stał się wzorem dobrego kapłana oddanego i odpowiedzialnego za wspólnotę. I to chyba m. in. zrodziło we mnie powołanie, aby realizować się w życiu jako kapłan.

 

KAI: Ma Ksiądz Biskup rodzeństwo.

 

- Młodszego o rok brata i młodszą o osiem lat siostrę. Brat ma żonę i dwie córki, mieszka w Krakowie, a siostra ma męża i córkę, mieszka we Wrocławiu. Wszyscy będą znowu ode mnie jeszcze dalej. Taki już los kapłana.

 

KAI: Czytamy dalej w biografii Księdza Biskupa: dyrektor wydziału ds. duszpasterstwa dzieci i młodzieży eparchii wrocławsko-gdańskiej, duszpasterz sportowców, redaktor czasopisma „Błahowist”, miesięcznika Kościoła greckokatolickiego w Polsce, w Szczecinku wraz z parafianami wybudował cerkiew. Jak Ksiądz Biskup siebie postrzega, bardziej jako praktyka czy teoretyka?

 

- Gdy zaczynałem kapłańską drogę, to widziałam siebie jako teoretyka. Później to się zmieniało. Na początku kapłaństwa zająłem się dziećmi i młodzieżą, zostałem dyrektorem wydziału eparchii wrocławsko-gdańskiej i zacząłem pracę nad integracją naszej wspólnoty, kwestiami katechetycznymi, zaktywizowaniem księży, rodziców do zajmowania się młodymi ludźmi. Z kolei zajęcie się sportem miało swoje źródła w domu. Mój tato był sędzią piłkarskim, prezesem klubu "Czarni Szprotawa" i zaszczepił we mnie miłość do sportu. Razem z nim organizowałem turnieje piłkarskie dla ministrantów a później dla młodzieży z eparchii. Do dzisiaj, już jako dorośli, mile wspominają tamte czasy. Przyznają się też, że chęć zdobycia najwyższego miejsca niekiedy powodowała, że zasady fair play odchodziły na dalszy plan (śmiech).

Innym zadaniem, które wydawało mi się, że mnie przerośnie to była budowa cerkwi w Szczecinku. Nie mam wykształcenia budowlanego więc się bałem, ale nie było drogi odwrotu. Podjąłem się tego zadania. Trzy lata zbieraliśmy pieniądze opracowując równolegle plan budowy. I tak w czerwcu 2010 r. wbiliśmy pierwszą łopatę. W 2015 r. została ukończona budowa Cerkwi, poświęcona i od tego czasu służy wspólnocie greckokatolickiej w Szczecinku i okolicach, z czego bardzo się cieszę i jestem dumny, że ze wspaniałymi wiernymi udało się nam dokończyć dzieła. Zaznaczę wszystkie moje działania na tych polach służyły przede wszystkim integracji naszej rozproszonej wspólnoty greckokatolickiej.

 

KAI: Powrócę do "teoretycznej" strony osobowości Księdza Biskupa: studiował na KUL-u, Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, Instytucie Katechetyczno-Językowym w Gaming w Austrii, obronił doktorat na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu na podstawie rozprawy doktorskiej pt. „Odnowienie jedności Metropolii Kijowskiej ze Stolicą Apostolską w nauczaniu Jana Pawła II". Jakie są naukowe, duchowe zainteresowania Księdza Biskupa?

 

- Zawsze interesują mnie dzieje wspólnoty greckokatolickiej tam, gdzie pracuję, dlaczego powstała, jak przebiegał jej rozwój, wybitne osobowości, które ją tworzyły i na końcu opisanie ich całej historii. W sumie jest to świadectwo wiary ludzi, którzy ją tworzą. Z tym wiążą się także zagadnienia ekumeniczne, które mnie bardzo interesują, oraz myśl Jana Pawła II na temat przede wszystkim Kościoła greckokatolickiego, prawosławia oraz w ogóle dziejów Kościołów Wschodnich, które w różnych czasach odnowiły jedność ze Stolicą Apostolską.

 

KAI: Nie będzie Ksiądz Biskup miał problemów łączenia roli administratora diecezji (urzędnika) z duszpasterzem ewangelizatorem?

 

- Nie wyobrażam sobie bycia urzędnikiem, biurokratą. Zawsze byłem duszpasterzem i to chcę dalej realizować. Pragnę być zawsze jak najbliżej wiernych, spotykać się z nimi, rozmawiać, dzielić ich troski oraz problemy i przez to jak najlepiej ewangelizować. Chciałbym, aby przy parafiach powstawały takie małe areopagi, gdzie mogliby się spotykać ludzie nie tylko praktykujący, ale poszukujący, którzy chcą rozmawiać o najważniejszych sprawach życia i wiary. Jako duszpasterz wiele razy rozmawiałem z ludźmi dalekimi od Kościoła i religii. Z tych spotkań wyniosłem fundamentalne przekonanie, że jedną z najważniejszych rzeczy jest ich wysłuchanie, a dopiero później próba dania odpowiedzi na ich wątpliwości i poszukiwania. Nie można się od nich odsuwać, krytykować, ale wysłuchać, pomóc i prowadzić do Jezusa Chrystusa. Musimy pokazywać miłosierne oblicze Kościoła, ponieważ nasz Pan jest uosobieniem Miłosierdzia. Gdy jest się daleko od ludzi traci się w ogóle kontakt z rzeczywistością a przecież nie oto chodzi w służbie kapłana i biskupa. Nie można wykorzystywać koloratki i sutanny by mieć jakieś przywileje i domagać się uznania. Ponadto ewangelizować mają wszyscy wierzący, to jest dzisiaj w zlaicyzowanym świecie, podstawowa misja każdego chrześcijanina. Szczególnie jest to ważne w odniesieniu do młodych ludzi, którzy poszukują sensu życia. A kto im ma go dać najlepiej jak nie Jezus Chrystus i Jego Kościół.

 

KAI: Zapytam o hobby Księdza Biskupa.

 

- To oczywiście sport, a w jego ramach: pływanie, chód sportowy i jazda rowerem. Ponadto dobra literatura, w tym książki teologiczne, których autorzy rzetelnie traktują rzeczywistość, która nas otacza. Wśród nich wyróżnia się ks. Tomasz Halik, ks. Wacław Hryniewicz, papież Benedykt XVI, oraz Tadeusz Żychiewicz. Lubię literaturę z kręgu twórców Kościoła greckokatolickiego (Patriarcha Lubomir Huzar, ks. prof. Jarosław Moskałyk), o Łemkowszczyźnie, m. in. Jana Gajura, Stanisława Kwiecińskiego, Andrzeja Stasiuka, Bohdana Halczaka. Cenię sobie książki prof. Romana Drozda, historyka, prezesa Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego. Ponadto bardzo chętnie czytam reportaże, dzięki którym poznaję świat.

 

KAI: A ulubiona muzyka?

 

- Przede wszystkim muzyka ukraińska, która towarzyszy mi całe życie. Była ona zawsze wykonywana podczas organizowanych przeze mnie zabaw parafialnych w Wałczu. Ponadto muzyka Łemkowszczyzny. W ogóle muzyka kapitalnie wspomaga ewangelizację.

 

KAI: Największe marzenie młodego biskupa i aby się spełniło?

 

- Takie na dzisiaj gorące marzenie, to aby ci, którzy chcieli przyjechać do Olsztyna na moją chirotonię, a ze względu na pandemię koronawirusa nie mogą tego zrobić, łączyli się ze mną duchowo i modlitewnie wspierali.

 

KAI Jak będą wyglądały uroczystość chirotonii?

 

- Ze względu na pandemię będzie bardzo ograniczona, co do liczby osób. W katedrze może być maksymalnie 50 osób. W piątek, 22 stycznia, podczas Nieszporów odbędzie się uroczyste wyznanie wiary. Dzień później będzie miał miejsce obrzęd chirotoni, w którym wezmą udział arcybiskup większy kijowsko-halicki patriarcha Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, nuncjusz apostolski w Polsce, abp Salvatore Pennacchio, metropolita przemysko-warszawski abp Eugeniusz Popowicz, biskup wrocławsko-koszaliński Włodzimierz Juszczak oraz biskupi Kościoła rzymskokatolickiego. Święcenia będzie transmitował program regionalny TVP 3.